środa, 20 lipca 2011

boho chic

Styl boho najczęsciej kojarzy mi się z długimi, luźnymi spódnicami czy tunikami, gdzie nie brakuje haftów, pasków, przepasek, dużych, płóciennych toreb i jeansowych kurtek.
Ja osobiście, raz na jakiś czas lubię włączyć któryś z tych elementów do stroju, tak jak to zrobiłam dzisiaj. Zdjęć jest niewiele, powstały na minutę przed ogromną burzą jaka miała miejsce w Łodzi. Mam tylko nadzieję, że kiedy wyjadę na swoje upragnione wakacje pogoda będzie znacznie lepsza niż ta, którą dzisiaj możemy wszędzie "podziwiać".







poniedziałek, 18 lipca 2011

village enchantment

Czasami każdemu z nas przydaje się wyjechać, wyciszyć, odpocząć od komputera, telewizji. Wieś wydaję się być do tego idealnym miejscem. Zwłaszcza kiedy pogoda dopisuje, w zapasie mamy ogromne ilości ulubionego jedzenia i świetne osoby dookoła.
Tak jest u babci zawsze, tak było i tym razem :)
Co do stroju, nic nadzwyczajnego, prosty zwykły T-shirt i szorty,
ozdobione prezentami od Fashion Philosophy - poteżną torbą i malutką wpinką Showroomu :)







czwartek, 14 lipca 2011

flower shorts

Połączenie białego i fioletowego nie do końca mnie przekonywało. Do czasu! Kiedy znalazłam moje obłędne spodenki zakochałam się w nich od razu! Cena też była bliska memu sercu- 1,90zł! To chyba najtańszy, a tym samym najbardziej trafny zakup tego lata!

Czasem fajnie być dzieckiem szczęścia, zwłaszcza jeśli chodzi o second handy :)












wtorek, 12 lipca 2011

electric blue

Jak już Wam pisałam, spodenki i koszule to idealne zestawienie na ciepłe dni. W mojej szafie brakuje chyba tylko i wyłącznie czarnej, ale jak to dziś usłyszałam - to zdecydowanie nie mój kolor z czym niestety muszę się zgodzić. Spodenki na zdjęciach dużo starciły, szczególnie jeśli chodzi o ich odcień - tak na prawdę są w kolorze bladego różu. Podobno babciowe, pogrubiają, jest mi źle, ale i tak je bardzo lubię.


A teraz zabieram się do oglądania September Issue jako małej zachęty i inspiracji do pisania. Nie wiem czy już wspominałam, ale od piątku będę miała okazję prowadzić oficjalnego bloga Fashion Weeku, na którego już teraz serdecznie zapraszam! 


coś dla wszystkich, którzy narzekają że się nie uśmiecham, proszę bardzo! ;)


czwartek, 7 lipca 2011

red dress

Tę czerowną sukienkę kupiłam dokładnie rok temu, ale jak widać nie miała jeszcze swoich pięciu minut na blogu - chyba najwyższy na to czas. Dlaczego? Jest lekka, cieniutka, ma koronkowe zakończenia i suwak na całej długości. Jedynie kolor nie do końca mi odpowiada. Tak na dobrą sprawę czerwony można łączyć z beżem, czarną ramoneską ( stare i do tego oklepane) i ewentualnie białym, ale to z kolei kojarzy mi się z flagą polski.

Apropos flag - wczoraj, mając chwilę wolnego czasu zmierzyłam się z farbami i malowaniem spodenek właśnie na wzór słynnych już teraz amerykańskiech barw. Efekt nie jest oszałamiający ale i tak uważam, że jak na pierwszą przygodę z malowaniem, w dodatku dorabianymi farbami nie jest najgorzej! Przynajmniej spróbowałam a to się zawsze liczy!








poniedziałek, 4 lipca 2011

come back

Mogliście przez chwile pomyśleć, że w ostatnim czasie gdzieś wyparowałam. Nic bardziej mylnego! Od jutra oficjalnie zaczynają się moje wakacje, a fakt ten niezmiernie mnie cieszy. Nareszcie wstanę, w spokoju zjem śniadanie, niekoniecznie złożone z pluszy wzamacniających i lecytyny, a potem będę mogła nadrabiać wszelkie zaległości w świecie blogosfery. Bez wątpienia to będzie także czas tysięcy przeróbek ubrań, które systematycznie powiększały stos na dnie szafy. Posprzątam, poczytam, pooglądam - normalne życie! Nie wiem jak Wy, ale ja czuję niesamowitą ulgę - będę mogła dodawać posty co kilka dni bez zadręczania się, że  w tym czasie mogłabym się wiele nauczyć. Ale miejmy nadzieję, że tych wszystkich moich planów nie zepsuje pogoda, a niestety patrząc za okno, nie zapowiada się ciekawie.

Deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz zepsuł imprezę, która być może z modą ma niewiele wspólnego, ale to właśnie na 22 Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków spędziłam ostatnie kilka dni. Nasze sukienki do dekoracji kolarzy pozostawiały wiele do życzenia. Począwszy od ich rozmiaru ( czy na prawdę wszyscy myślą, że każda dziewczyna wejdzie w 32/34?), przez kolory, które teoretycznie powinny sprawdzić się w każdej okazji, aż do ich "za" prostej budowy, której nie mogłyśmy urozmaicić żadną biżuterią. Oprócz tego, nasze paznokcie musiały być cieliste, a przecież wszyscy wiemy, że obecnie kolorowe lakiery są wręcz nieodłączną częścią każdej stylizacji. Mimo wszystko, cieszę się, że mogłam tam być, poznać tak wielu ciekawych i tych mniej ciekawych ludzi, odpocząć od zgiełku miasta i szybkiego a tym samym męczącego tempa życia.



Zostawiam Was z starą, codzienną stylizacją, a jak tylko przestanie padać biorę się za nowe świeże zdjęcia. Swoją drogą, jeśli ktokolwiek farbował i malował spodenki na wzór amerykański, wszelkie cenne rady mile widziane :)